Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale woźnica uderzył z bata, eunuch, siedzący obok niego, przeszył mnie wzrokiem i konie pobiegły.
Zdawało mi się, że skonam. To była Kyra! To ona dała mi znak ręką. Zacząłem biec za pojazdem.
— Wielki dobry Boże! — myślałem — zaledwie zrozumiałem mój grzech, zaledwie pojąłem winę. Ty w łasce swej niezmierzonej, przebaczasz mi, siostrę mi oddajesz zaginioną...
Biegłem z całych sił, lecz odległość między mną a powozem zwiększała się z każdą chwilą. Goniąc ostatkiem sił, bałem się, że stracę go z oczu. Ale na jakimś zakręcie, powóz zatrzymał się przed ogrodzeniem wspaniałej willi. Otworzyła się brama, pochłonęła powóz i zamknęła się.
Krzycząc z radości, rzuciłem się do bramy i zacząłem walić w nią z całych sił. Tłukłem rękami i nogami. Obok bramy znajdowały się małe drzwi. Ukazał się w nich odźwierny.
— Kyra — zawołałem zdyszany. — To moja siostra..., chcę mówić z nią.
— Czego chcesz? — zapytał, zatrzymując mnie.
— Pani... która wjechała tu powozem... to moja siostra... Kyra.
— Co «Kyra», jaka «Kyra»? Zwarjowałeś?
Doprawdy byłem nieprzytomny; pchnąłem eunucha, przesunąłem się obok niego i przedostałem, na podwórzec. Ale nie zdążyłem zrobić dwóch kroków, gdy dwaj mężczyźni wyrośli, jak z pod ziemi, a jednocześnie z okien willi odezwał się głos starczy i zachrypnięty:
— Co to za nieporządek... Obić mi tego giaura, a także tego, który go wpuścił.