Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ile?... — zawołałem uszczęśliwiony.
— Cztery funty.
— Chętnie zapłacę cztery funty!
Po godzinie pisarz z białą brodą złożył uroczystą przysięgę przed urzędnikiem państwowym, że widział na własne oczy, w tym a w tym roku Ihgiry noworodka, któremu nadano imię Stawro, i że ja jestem tym Stawrem, poddanym tureckim naszego pana i władcy, Jego sułtańskiej mości.
Urzędnik wysłuchał z uśmiechem, następnie, wziąwszy pióro do ręki, pokrył wielki arkusz pięknem arabskiem pismem, położył swój podpis i kazał podpisać świadkowi, wreszcie położył pieczęć i wręczył mi ten cenny talizman.
— Trzeba mu za to zapłacić — szepnął pisarz.
Położyłem funt.
— Za mało — szepnął pisarz.
Dołożyłem złotą monetę. Musiałem kilkakrotnie odchodzić na stronę, ażeby wyciągać pieniądze z pasa. Przed domem zapłaciłem cztery funty fałszywemu świadkowi mojego urodzenia i pożegnałem się z nim. Zostałem sam z moim towarzyszem i poszliśmy razem uczcić ten piękny dzień.
— Wróciliśmy do domu późno wieczorem, mocno podchmieleni. Położyłem się spać i momentalnie zasnąłem.
Rano, ku mojemu zdumieniu, zauważyłem, że towarzysz wczorajszej libacji znikł. Sięgnąłem pod poduszkę — pas znikł także... W kieszeni ubrania znalazłem talizman i garść srebrnych monet.


∗                    ∗