Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakżeż więc nie mam przeklinać chwili w której ujrzałem światło dzienne, skoro dzięki niecnym intrygom politycznym w połączeniu z niezrozumiałą doktryną pozbawiono mnie tego, co było zrębem mej wiary i rzucono na mnie cień apostasji, co prawda pozornej tylko, ale tem niemniej ciężkiej dla mnie?
Przeklęci więc bądźcie i wy politycy i te dogmaty, będące sprawcami podobnych zbrodni, — wy, którzy wnosicie rozłam między wyznawców jednej wiary, wy, którzy siejecie ziarna nienawiści w serca braci, — wy, co wypaczacie wielkie dzieła, jakich nigdy nikt inny stworzyć nie potrafi. Bądźcie przeklęci, wy, politycy — i wy, dogmaty!
Oto chronologiczny ępis tej naszej nieprawdopodobnej podróży:



Odessa

Przez cały niemal marzec zostajemy w Odessie, gdzie stykam się z Rumunami i zrusyfikowanymi Grekami. Wszyscy oni żywią pełną ufność w nowe rządy. Wśród nich zwraca moją uwagę jedna piękna postać. Człowiek to „dawny“, żyjący dziś poza nawiasem życia sowieckiego, prowadzący nędzny żywot, a jednak znajdujący w tem pewną radość. Suchotnik, o sparaliżowanych nogach, chodzi z trudnością o kulach. Z całego dużego majątku pozostało mu jedynie jasne mieszkanie parterowe piękne meble i wspaniała bibljoteka. Za to, że bolszewicy mu to wszystko pozostawili, żywi dla nich głęboką wdzięczność. Wybucha oburzeniem na samą myśl, że owi „gracze“ ze starego reżimu mogliby