Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko sam płacić. Dowiaduję się, że rubel ma wartość pół dolara. Pokój w hotelu, mało nadający się do mieszkania w nim razem z kobietą (niema ciepłej wody ani jakiejkolwiek miednicy) kosztuje pięć do siedmiu rubli dziennie. Obiad w hotelu na dwie osoby — cztery do pięciu rubli. W ciągu tygodnia skromnego życia wydałem 150 rubli, po wliczeniu wszystkich kosztów. Tak żyje nepman. Że zaś ja nim nie jestem, proszę o ulgi przyznawane politycznym emigrantom, do których zaliczać się mam prawo. Proszę o to dość łagodnie, bo czuję wstręt do wszelkich zniżek i uprzywilejowań. I dowiaduję się, że muszę dopełnić tysiączne formalności, poczynić szereg uciążliwych zabiegów, by w końcu spotkać się z odmową, lub w najlepszym razie otrzymać wszystkiego 6% zniżki. Nie. Rezygnuję ze wszystkiego. Skoro nie mogę żyć jak emigrant, będę żył jak nepman, — z wyjątkiem paru republik, które zechcą mnie traktować jako swego gościa.
Bo wszystkie te ludy są wyjątkowo gościnne i uprzejme. Przy najskromniejszym stole, w lepiance największego biedaka, znajdzie się zawsze miejsce dla jeszcze większego biedaka lub dla nieoczekiwanego gościa. Tą właśnie szlachetnością i gościnnością tłómaczy się ich niewyczerpana zdolność opierania się złu. Tutaj ludzie wspomagają się wzajemnie w takim stopniu, jak to nigdzie na zachodzie nie jest praktykowane. I trzeba było dopiero doktryny państwowej, wyzbytej wszelkiego sentymentu, która zmroziła serca i rozdmuchała egoizmy do tego stopnia, iż zdarzają się objawy symptomatyczne zbiorowych wybuchów nienawi-