Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakże byłem naiwny! Zrozumiałem go lepiej w rok później, kiedy dowiedziałem się, że były ambasador polecił swej żonie wysprzedawać rzeczy z ich skromnego mieszkania w Moskwie, aby mieć za co kupić chleba.
Spotkamy go jeszcze na jego wygnaniu w Astrachanie, gdzie przepędziłem ośm dni w jego towarzystwie i nabawiłem się malarji, tak jak i on.
Z pamiętnej tej podróży naszej miłem wspomnieniem pozostało mi nasze przybycie do stacji granicznej Siebież, dokąd dojechaliśmy okrężną drogą przez Rygę, chcąc uniknąć przejazdu przez Warszawę.
Piękne wspomnienie!... I przeklęte niechaj będzie to życie, oszpecające każde piękno, na które dusze nasze są tak chciwe. Ileż to razy chciałem rzucić ten krzyk w trakcie tej podróży, którą tu obecnie opisuję!
Pisano już dużo, a niejednokrotnie z pewnem wzruszeniem o tej chwili, gdy pociąg wjeżdża w granice Rosji, popod ową sławną czerwoną arkadę na której wypisany jest straszliwy odzew, będący częściowo już zrealizowaną przepowiednią przyszłości:
Proletarjusze wszystkich krajów! Łączcie się!
Och, bracia moi w nieszczęściu! Złączcie się raz na zawsze i idźcie zwartą masą, w tysięcznych szeregach, aby to zobaczyć! Łączcie się — idźcie tam, niechaj wam serca pękają w chwili, gdy czerwony pociąg wjeżdża majestatycznie w granice czerwonej Rosji, pod czerwoną arkadą z ognistemi literami!