Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bezrobotnych zwiększyła się w tym okresie czasu z 920.409 na 1,310.418. Cyfry te rosną stale, z miesiąca na miesiąc, co starają się tłumaczyć napływem wieśniaków do miast, w poszukiwaniu za pracą. Z początkiem roku 1928 bezrobotni doprowadzeni do rozpaczy szykanami biurokratycznemi i rozmaitemi brzydkiemi aferami (urzędnicy pobierali opłatę w naturze od każdej robotnicy, która chciała dostać zajęcie) zniszczyli i splądrowali giełdy pracy w Leningradzie i w Moskwie.
Syndykaty są bogate i potężne. Aktywa ich wyrażają się w miljonach. Budują sobie one piękne domy, zwołują kongresy, na które zjeżdżają się delegaci ze wszystkich zakątków państwa, wydają czasopisma. To jedna strona medalu. Niestety jednak — odwrotna strona wygląda zupełnie inaczej. Syndykaty te zamieniły się w olbrzymie instytucje biurokratyczne, prowadzone przez całe falangi urzędników. Robotnik zsyndykalizowany, jednostka gubi się poprostu wśród tych miljonów ludzi zarejestrowanych, wśród tych eleganckich biur, do których rzadko tylko zagląda. Corocznie na kongresach zapadają uchwały co do „zbliżenia organizacyj syndykalnych do masy robotniczej“; ale zdaje mi się, że faktycznie zbliżenie takie dotąd nie nastąpiło.
Wspominałem o ekscesach bezrobotnych na giełdach pracy. W Moskwie ekscesy te były dziełem przedewszystkiem sezonowych robotników budowlanych. I jakże się im dziwić, skoro przypomnimy sobie budującą historję o „Kabukach“, opisaną przez dzienniki moskiewskie?
Oto Komitet Syndykatu Budowlanego w Mo-