Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wracam do mego pokoju, żona moja jest rozpromieniona, szczęśliwa, — Wiktor natomiast wprost przerażony:
— Nikt jeszcze nie odważył się, — mówi mi, — rzucić w twarz niemal Sowietom podobne słowa. Gdyby ktoś z nas zrobił coś podobnego, poszedłby conajmniej na Sybir!...

Przez cały dzień 2 lutego telefonuję na wszystkie strony: do władz, do sądów, do prasy, kreśląc prawdziwą sylwetkę Rusakowa, starego rewolucjonisty, opisując dokładnie ów bandycki napad histeryczki Swirtsiewy na jego dom. Na zakończenie dodaję:
„Jeżeli kłamię, jeśli udowodnicie mi, że Rusakow jest faktycznie „kontr-rewolucjonistą“ jak go opisuje ów „Tur“, — wówczas godzę się, abyście nas obu razem rozstrzelali“.
Więcej chyba zrobić nie mogę!

3 lutego przyjeżdża niespodzianie Rusakow z Leningradu, gdzie w międzyczasie wydano już rozkaz aresztowania go. Jest spokojny, w dobrym humorze.
— Czego oni chcą od nas ci bandyci? Powarjowali chyba zupełnie?
Opowiada nam prosto, naiwnie, całe zajście. Sprowokowała je pierwotnie niejaka Rojtmann, młoda komunistka, żydówka, rodem z Besarabji, współlokatorka Rusakowa. Chciała wygryźć Rusakowa i zająć jego mieszkanie. Zmówiła się ze Swirtsiewą, wybitnym członkiem „Żaktu“ i postanowiły wspólne przypuścić atak. Któż potrafi