które naradzają się z dyrekcją nad pewnemi sprawami całej fabryki. Jest to zdobycz dopiero powojennego czasu i rozwinie się w przyszłości w współkierownictwo robotnika nad fabryką.
Jeżeli robotnik pójdzie z fabryki do domu, staje się „konsumentem“ czyli spożywcą. Musi bowiem palić w piecu, oświetlać pokój, kupować ubranie, bieliznę, obuwie i t. d. I tutaj niezorganizowany robotnik staje się łupem chciwych kupców, pośredników, lichwiarzy. Musi się bronić, aby nie stracić na marne swego ubogiego zarobku. Ztąd powstaje organizacja spożywców, zwana kooperatywą lub „konsumem“. Jest to organizacja robotnicza, która łączy ludzi dla założenia własnego sklepu, aby kupować dobry towar i sprzedawać go członkom z małym zyskiem, bez lichwy. Spółki takie zakładają potem własne fabryki np. kapeluszy, bielizny i t. d. Mają często własne mleczarnie, składy nabiału, własne owoce, a nawet własne okręty dla tańszego przewozu towarów!
Obok istoty zajętej pracą zawodową i spożywcy jest robotnik także człowiekiem myśli i uczucia. Nie może on pozostać ciemnym i uczuciowo nierozwiniętym człowiekiem, którego życie upływałoby na zarobkowaniu i spożywaniu. Mózg jego i serce pracują i tworzą. Aby pracowały i tworzyły silnie i dobrze, złączyli się robotnicy w organizację oświatową, np. w Polsce w „Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego“. Wykład, gazeta, książka, obraz, teatr, śpiew i taniec, wycieczka krajoznawcza rozwijają myśl człowieka pracującego. Bez oświaty bez żywej, twórczej myśli nie mógłby ro-