Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Okręt jedyny z ogniów ocalały;
Mareotykiem[1] pijane zapały
       20

Przetrzeźwił w trwogę nieudaną,

Cezar, w trop pędząc za ściganą

Od naszych brzegów; tak jastrząb drapieżny
Płoche gołębie, tak w Hemonji[2] śnieżnej
Zajączka ściga strzelec chybki.
       25

Pragnął ci Cezar zakuć w dybki


Piekielną jędzę. Lecz ta, umrzeć pięknie
Pragnąc, ni miecza, mężna, się nie zlęknie,
Ni z życiem, trwożna, w chyżej łodzi
Na świata krańce nie uchodzi.

       30 Widzi, spokojna, stolicę zdobytą,
Żmiję, spokojna, pieści jadowitą
I z szat łono obnaża śmiało,
By czarne jady wessać w ciało.

W postanowionej śmierci czerpiąc męstwo,
       35 Onaby miała uświetniać zwycięstwo!
Kroczyć w kajdanach przez pół miasta —
Nie, za dumna była niewiasta!

  1. W. 19. Mareotykiem, — winem ognistem, tak nazwane od Marea (miasto i jezioro) w pobliżu Aleksandrji.
  2. W. 23. w HemonjiHaemonia, dawna nazwa Tessalji; śnieżna, gdyż polowania na zające odbywały się w zimie.