Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


XXXVII[1]
NIE ZGINĘŁA OJCZYZNA!

Dziś — dziś, druhowie, pełne na stół dzbany!
Dziś dzień wesela — dziś pląsy i tany!
Dziś w wielkie święto po dniach trwogi
Ucztą Salijską[2] darzmy bogi!

       5 Cekuba, co go loch pradziada chowa,
Grzech było ruszać, pokąd ta królowa
Gród zwalić w gruzy, opętana,
Nam narzucić myślała pana.

Z zgrają rozpustnych plugawców, babiarzy
       15 Czego nie roi? I co się nie marzy
Szczęściem pijanej? Lecz marzenia
Ściąga na ziemię, w nic zamienia

  1. XXXVII. —,Teraz pora na uczty i pląsy, kiedy Cezar od Rzymu odwrócił zgubę, jaką mu gotowała Kleopatra, potwór - niewiasta. W upadku jednak okazała wielkość, przekładając śmierć nad sromotną niewolę‘.
    Utwór szczerze patrjotyczny, tryskający gorącem uczuciem miłości ojczyzny, a przecie zawierający podziw dla wielkości pokonanego wroga, napisany na pierwszą wieść o zdobyciu Aleksandrji i dobrowolnej śmierci Kleopatry (sierpień r. 30.).
  2. W. 4. Ucztą salijską — Cech kapłański Skoczków, Salii, zasiadał po odprawieniu uroczystości tanecznej na cześć Marsa do przysłowiowej »odpustowej« uczty. Uczty wyprawiano bogom, tj. zastawiano potrawami stoły przed posągami bóstw na podziękowanie za otrzymane dobrodziejstwo (zwycięstwo).