Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czynek był im zupełnie zbyteczny. Jak się zdaje nie męczyli się wcale. Na ziemi nie mogli poruszać się bez wysiłku a pomimo to ani na chwilę nie pozostawali bez ruchu. Dwadzieścia cztery godzin czasu równało się u nich dwudziestu czterem godzinom pracy, jak np. u mrówek.
Prócz tego, jakkolwiek dziwnem to się wyda, były to istoty bezpłciowe a temsamem wolne od wszelkich wzruszeń, jakie z tej różnicy wynikają nieraz pomiędzy ludźmi. Wiadomo już obecnie z pewnością, że podczas owej wojny młody Marsyjczyk urodził się na ziemi a znaleziono go przytwierdzonym do swego rodzica zupełnie w taki sposób, jak mały pączek na drzewie, bulwa lilii lub młode polipy i wymoczki przytwierdzone są do swych rodziców.
U człowieka oraz u wszystkich wyższych organizmów ziemskich, podobny sposób rozmnażania się zanikł zupełnie, choć był bez zaprzeczenia pierwotnym.
Pomiędzy zaś organizmami niższemi i najniższemi, oba sposoby istnieją współcześnie; lecz ostatecznie w naturze system płciowy przezwyciężył prawie zupełnie swego współzawodnika. Na Marsie jednak widocznie rzeczy miały się wręcz przeciwnie.