Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czerwonego Ziela i niższe części Lambeth zalane i czerwone.
Czerwony powój piął się wszędzie wkoło starego pałacu i okalających go drzew, dusząc w swym uścisku sterczące ich obumarłe gałęzie i ukazując gdzieniegdzie czarne popalone ich liście. Rzecz dziwna jak rozmnażanie się obu tych roślin zależało od bieżącej wody. Wokoło nas nie było ich wcale. Laury, różowo kwitnące krategusy, buldeneże wznosiły zielone i zdrowe swe ramiona ku słońcu. Za Kensingtonem wznosił się gęsty dym i to nam przysłaniało północne wzgórza.
Artylerzysta zaczął opowiadać mi o ludziach, którzy jeszcze w Londynie zostali.
— Jednej nocy jacyś szaleńcy zapalili sobie światło elektryczne i oświecili cały Cyrk i ulicę Regenta, pełną umalowanych, a obdartych pijanych mężczyzn i kobiet, którzy tańczyli i śpiewali tam do świtu. Wtedy ujrzeli jedną z machin wojennych, stojącą około Langham i przypatrującą się im. Jak długo Marsyjczyk w owej machinie stał tam, niewiadomo; lecz wreszcie postąpił parę kroków i nazbierał ich coś około stu zbyt pijanych czy wystraszonych, by mogli uciekać.
Dziwaczniejszego zdarzenia charakteryzującego daną epokę, historya chyba nie zapisała.
Potem znów zaczął mówić o swych olbrzymich