Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom I.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Potem słyszałem jak północ biła na wieży kościoła w Pyrford, a potem jeszcze ujrzałem rysującą się czarno sylwetkę Maybury na tle czerwonem.
W tejże chwili oślepiający zielonawy błysk oświecił drogę i lasy Addlestone. Poczułem szarpnięcie lejc i ujrzałem jak ciemne chmury rozdarł pas zielonego ognia, i coś spadło po lewej stronie drogi. Była to trzecia spadająca gwiazda!
W ślad za tem zjawiskiem wybuchnęła zbierająca się dotąd burza i piorun niby rakieta przeleciał nam nad głową. Koń skoczył w bok i zaczął ponosić. Wzgórze w tem miejscu lekko spuszcza się w dół i po tej to pochyłości pędziliśmy teraz. Błyskawice następowały po sobie tak szybko, jak jeszcze nigdy w życiu nie widziałem, a pioruny, z towarzyszącym im dziwnym jakimś trzaskiem, grzmiały jak odgłos jakiejś olbrzymiej maszyny elektrycznej. Przy tem to niknącem, to oślepiającem świetle, widziałem drobny grad, który mię ciął po twarzy.
Z początku patrzyłem tylko na drogę, aż nagle coś posuwającego się ku Maybury po przeciwnym stoku wzgórza zwróciło moją uwagę. Z początku wziąłem to za mokry dach jakiegoś domu, potem w świetle błyskawicy, która naraz oświetliła cały krajobraz, ujrzałem coś szczególnego. Jakże mam to opisać? Jakiś potworny trójnóg, wyższy, niż kilka domów razem, posuwał się nad drzewami, gniótł i łamał je w swym pochodzie, chodząca jakaś maszyna z błysz-