Strona:PL Herbert George Wells - Wizye przyszłości.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szerzy się arterye ruchu, tem straszniejszą stanie się walka przechodniów i powozów. Proszę sobie wyobrazić Regent’s Circus powiększony do rozmiarów placu Zgody w Paryżu!
Trzeba wziąć również pod uwagę wartość parceli, która podnosi się z każdem rozszerzeniem ulicy do takich rozmiarów, że pokrycie jej warstwą złota nie dałoby jeszcze wyobrażenia o kosztach, jakie pociągnąć mogą podobne ulepszenia.
Nadmiernemu tłoczeniu się ludzi w miastach możnaby jednak zaradzić przez ujęcie ruchu w jakieś ściśle określone prawidła. W Londynie zrobiono już coś w tym kierunku. Istnieją tam rozporządzenia policyjne, wymierzone przeciwko dorożkarzom – maruderom oraz ograniczające przewóz pewnych towarów od 10-ej zrana do 7-ej wieczorem. Rozumne te prawa są początkiem postępu, który może daleko zaprowadzić.
Większość tych, którzy wzrośli wśród wyjątkowych i prawdopodobnie przejściowych warunków współczesnych, jest skłonną do zapatrywania się na ruch uliczny naszych stolic jako na jedną z zasad naturalnego porządku rzeczy, jako na coś równie koniecznego, jak chodzenie po trotuarach. W rzeczywistości jednak obecność tych wszystkich powozów, karet, koczów, platform przewozowych, omnibusów i t. d., które wytwarzają razem wir wielkomiejski — wszystko to jest, z wyjątkiem może kilku powozów prywatnych, rysem charakterystycznym XIX wieku, rysem równie nowym i znamiennym, jak koleje żelazne lub telegraf elektryczny. Ulice wielkich miast starożytnych, średniowiecznych oraz współczesnych wschodnich nie były zupełnie przeznaczone dla wozów. Służyły one wyłącznie do użytku przechodniów. Wyobrażam sobie, że takby też być powinno w każdem mieście