Przejdź do zawartości

Strona:PL Herbert George Wells - Wizye przyszłości.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kwintu, wydadzą mu się współczesne ulice Londynu o wiele bardziej niewygodnemi i przykremi, niż nam się wydają wstrętne rynsztoki, błota i ciemności ulic XVII wieku, i powtarzać będzie pytanie, które my sobie zadajemy obecnie: Dlaczego ci ludzie tam mieszkali?
Uderzy go przedewszystkiem rozpanoszenie się wszędzie błota, błota lepkiego, ubijanego i rozpryskiwanego przez podkowy koni i koła powozów, kalanego i powiększanego bez przerwy przez nieczystości niezliczonych koni. Wyobraźmy sobie opis młodej lady, przechodzącej przez którą z ulic Londynu w czasie listopadowych deszczów, „zadyszanej, w obłoconych trzewikach, opryskanej od stóp do głowy przez pojazdy, szczęśliwej, że dostała się na drugą stronę żywa — za cenę zanieczyszczonego ubrania”.
… „I pomyśleć — napisze on dalej — że w czasach, kiedy rowery mogły spełnić zadanie, do którego były przeznaczone: pozwolić rozlicznym urzędnikom biurowym na codzienną, hygieniczną przechadzkę — że wtedy właśnie nie można było z nich wyciągnąć należytej korzyści, gdyż groziło na każdym kroku niebezpieczeństwo zetknięć i zderzeń w tym oszołomiającym dzikim kołowrocie!”
W jakim kierunku zmieni się to wszystko? Przedewszystkiem trzeba będzie użyć jednego koniecznego środka, który był już w pewnych wypadkach stosowanym, ale w sposób bardzo dziecinny i niedostateczny — środka, którego zresztą nie uważam za ostateczne lekarstwo: oto trzeba będzie udać się do budowniczego i murarza i polecić im rozszerzenie ulic i otworzenie nowych arteryi ruchu. Jednakże nowe te drogi spowodują napewno nowy zamęt, jak to zresztą można widzieć w miejscach, gdzie przecinają się Shaftebury Avenue i Oxford Street w Londynie. Im więcej roz-