Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wagi, o ile zachować ją zdołają. Ulepszamy rośliny i zwierzęta — co prawda, ulepszamy stopniowo przez dobór; dziś nowy i lepszy gatunek brzoskwini, to znowu winogrono bez pestek, kwiat silniej pachnący i większy, lub odpowiedniejsza rasa bydła. Ulepszamy stopniowo, bo nasze ideały są równie nieokreślone, jak kuszące, a nasza wiedza bardzo ograniczona; bo wreszcie przyroda jest lękliwą i oporną w naszych niezgrabnych rękach. Kiedyś zostanie to zorganizowane lepiej, i coraz lepiej już iść będzie. Taki jest i taki utrzyma się kierunek prądu pomimo tam wszelakich. Świat cały stanie się inteligentnym, wykształconym i współdziałającym; wszystko biedz będzie coraz szybciej i szybciej do podbicia przyrody. W końcu, z rozumem i pieczołowitością, przystosujemy równowagę życia zwierzęcego i roślinnego do ludzkich swoich potrzeb.
Stosunki takie, mówię, musiały się ułożyć dobrze, ułożyć raz na zawsze w tym przeciągu czasu, przez który przeskoczyła moja machina.
Powietrze było wolne od komarów, ziemia — od chwastów i grzybów; wszędzie był owoc i słodycz i kwiat; — kwiaty wonne i rozkoszne; tu i owdzie fruwały świetne motyle. Osiągnięto ideał medycyny zapobiegawczej; chorobę wygnano. Podczas całego mojego pobytu nie widziałem zgoła oznak jakichkolwiek chorób zakaźnych. A powiem wam później, że nawet pro-