Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  247  —

widział ekstazę i zapamiętanie się zupełne w tonach, malujące się na tej natchnionej twarzy, ten łatwo mógł w owym chłopcu odgadnąć przyszłego genjusza.
Przytem ten przyszły genjusz pracował z zapamiętałością, by pokonać trudności techniczne. Rezultaty były zdumiewające. W tym czasie począł dawać mu lekcje Elsner. Znakomity nauczyciel wtajemniczał swego ucznia w zasady kontrapunktu. Chopin jednak już wówczas pomiatał niekiedy zasadami i szedł za własną fantazją. Nauczyciel jednak, formalista nie mający prawdziwej miłości sztuki, byłby się tem oburzał, byłby hamował młodociany zapał, a może gasił go formułami, ale szanowny starzec, sam mistrz niepospolity i kompozytor, odgadł, z kim ma do czynienia: „Dajcie mu pokój, — mawiał — to prawda, że nie idzie on drogą zwyczajną, ale i talent jego jest nadzwyczajny. Nie trzyma on się ściśle metody utartej dlatego, że ma swoją — i to, jeśli się nie mylę, stanowi jego oryginalność, jakiej nikt w tak wysokim stopniu nie posiada“.
A jednak kwestja, czy i stary mistrz zdawał sobie sprawę, jak wielkim, jak europejskim muzykiem jest już ukochany jego uczeń. Improwizacje Fryderyka stawały się arcydziełami. Trudności techniczne były już całkowicie pokonane i słuchacze zdumiewali się, słuchając tych niesłychanych dotychczas zwrotów, tych melodyj — niby w każdej polskiej duszy na dnie leżących, a przez nikogo