Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

składy desek i w nocy, przy łunie pożaru, zawrzała bitwa bez pardonu i miłosierdzia, trwająca aż do rana.
Opryszkowie byli liczniejsi, ale działali bezładnie; zwycięstwo więc przechyliło się na stronę ludzi porządku.
I nazajutrz dąb pokrył się znowu straszliwemi owocami. Powieszono na nim wszystkich jeńców, wziętych z bronią w ręku: przeszło czterdzieści osób.
Od owej chwili rozpoczęła się wojna w całem znaczeniu tego wyrazu, nieubłagana i nieustająca, prowadzona skrycie i otwarcie.
Liczbie opryszków przeciwstawił komitet organizację. Organizacja spełnia czasem zbrodnie, ale zbrodnia ma to do siebie, że nie śmie się organizować.
Obie strony przebierały wszelką miarę okrucieństwa. Wyobraźmy sobie ową społeczność, złożoną z samych mężczyzn, żyjących wśród pustyni, zdziwaczałych, o sercach twardych jak ów kwarc, który łupano codziennie, a zrozumiemy, że litość, miłość i przebaczenie były tam nieznanemi słowami.
Nic nie łagodziło ich obyczajów, wszytko zaś podburzało krew. Żywili się prawie wyłącznie mięsem, a pili wódkę. Nie spotykali się nigdy z niczem słabem i bezbronnem, co samo z siebie woła o miłosierdzie, łagodność i opiekę. Nie było między nimi ani jednej kobiety.