Strona:PL Henryk Samsonowicz - Łokietkowe czasy.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
3Polska u schyłku okresu dzielnicowego

przyczyniły się one do rozbicia dotychczasowych form życia, do zmian w strukturze własnościowej, do upadku monarchii Henryków śląskich. Jeszcze wiele lat później liczono lata od daty granicznej pierwszego najazdu.
Nie mniej ważne były czynniki związane z wewnętrznym rozwojem Polski. Rozbicie dzielnicowe stworzyło liczne dwory książęce, lokalne ośrodki władzy, skupiające wokół siebie miejscową elitę. Powstały warunki do zaspokojenia ambicji oraz potrzeb możnych i rycerzy w stopniu szerszym niż poprzednio. Tym samym do działalności politycznej, do zajmowania się sprawami publicznymi, została wciągnięta znacznie liczniejsza grupa społeczna. Podnosił się też poziom wiedzy. Liczni Polacy zaczęli studiować w szkołach katedralnych czy uniwersyteckich, pielgrzymować do znanych miejsc kultu, bywać na dworach europejskich. Unowocześnienie gospodarki szło w parze ze wzrostem dochodów posiadaczy ziemskich, którzy coraz bardziej zaczęli przypominać sposobem życia rycerstwo zachodnie. Brali udział w krucjatach, w poselstwach na dwory papieskie i cesarskie, w uroczystościach dworskich, przywożąc artystyczne wzory literackie, rzeźbiarskie, architektoniczne. Ci ludzie także starali się zmienić panujący stan rzeczy: unowocześnić gospodarkę, podnieść swoje dochody, ale jednocześnie dbali, by nie utracić żadnego ze swych dotychczasowych przywilejów.
Zasadniczym więc problemem stojącym przed Polakami w XIII wieku był wybór między starym, wypróbowanym, lecz coraz mniej skutecznym sposobem życia, a nowym, przynoszącym niespotykane możliwości i — co ważniejsze — burzącym dotychczasowe hierarchie wartości. Konflikt, który narastał, nie sposób ocenić jednoznacznie. Jeśli o wartości człowieka miały decydować nie tradycja jego rodu, posiadłości ziemskie, udział we władzy lokalnej, lecz pieniądz, posiadane przedsiębiorstwa — pozornie racje przemawiały jedynie za tym drugim, nowym wariantem. Ale był on narzucany przez wzory przynoszone z zewnątrz, obce dla miejscowej ludności, która traciła dotychczasowe normy obyczajowe, a tym samym zatracała swoją odrębność i swoją, charakteryzującą ją, tożsamość. Jeśli zaś — jak było powiedziane wyżej — coraz liczniejsza grupa brała udział w życiu publicznym, to szukała ona potwierdzenia swej wartości między innymi we własnych odrębnych obyczajach, we własnym języku, we własnej chwalebnej historii. Nie bez przyczyny pisząc dla tych ludzi Mistrz Wincenty, włączając Polaków do historii powszechnej, dorabiał im dzieje bajeczne, w których opisywał ich triumfy odnoszone nad Aleksandrem Wielkim, Juliuszem Cezarem i Kanutem Wielkim. Wybór nowoczesności w warunkach XIII wieku był utrudniony przez obcość tej ostatniej, jej odmienny obyczaj i język.
Powstawał tu zapewne nie zawsze jasno uświadamiany dylemat. Nowe czasy wymagały samookreślenia społeczeństwa posiadającego swój obyczaj, swoje tradycje. Te ostatnie nie dotyczyły przecież ziemi sieradzkiej czy sandomierskiej, ale całej Polski. Jej istnienie w ciągu XIII wieku zostało poważnie zagrożone. Odpadło definitywnie Pomorze Szczecińskie, usamodzielniło się Pomorze Gdańskie, utracona została ziemia lubuska. Na dworach książęcych coraz większe wpływy uzyskiwali przybysze, biegli w sprawach finansowych i kancelaryjnych. Groziło to utratą znaczenia miejscowych. Alternatywą zatem była odbudowa zjednoczonego państwa, silnego, własnego, w granicach historycznych Bolesławów, odbudowa Królestwa Polskiego. Świadectw tych dążeń jest wiele. Żywot większy św. Stanisława, spisany w początkach II połowy XIII wieku przez Wincentego z Kielc (lub Kiełczy), głosi wręcz manifest zjednoczenia:
„Bóg (...) sam tylko wie, kiedy należy zlitować się nad polskim narodem i odbudować (...) ruiny”. Insygnia królewskie są „w skarbcu krakowskiego kościoła, gdzie jest (...) stolica królewska (...) dopóki nie przyjdzie ten, który jest powołany przez Boga jako Aaron, dla którego te insygnia są zachowane”. „I tak jak posiekał [zły król — dop. H.S.] na wiele części ciało męczennika oraz rozproszył je na wszystkie wiatry — tak Bóg posiekał jego królestwo i pozwolił, by wielu książąt w nim sprawowało rządy. W obecnych czasach widzimy, jak za nasze grzechy i to królestwo wewnętrznie rozdarte Bóg wydał na podeptanie i na rozbicie przez pustoszących je sąsiadów. Lecz tak jak Boża potęga błogosławione zwłoki biskupa i męczennika połączyła ponownie bez śladu blizn oraz znakami i cudami wykazała jego świętość — tak samo