Przejdź do zawartości

Strona:PL Henryk Ptak - Kraków żyje w legendzie.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


WRÓBLE ZRĘKOWINY

Coraz się częściej ziemi przymilało słońce
Odkąd je codzień w dreszczach oglądało nagą,
a ziemia murawianą wciągając opończę,
kryła uśmiech jaskrowy z zalotną rozwagą.

Wtedy najstarszy wróbel ćwierknął, ździewosłębiał
i walne począł raić w parku zrękowiny
goszcząc szare pospólstwo na wierzbach i dębach
zaś młódź wszczęła grymasić i wzajem się winić.

Nieszczęsnam (tnie wróblica) cóż z niezdarą pocznę?
Inna jak pośród kłosów pszenicznych przebiera,
mój mąż dzielnym być musi, posłusznym i skocznym,
wdowiec? Gorzki jak gminna na wiosnę cholera!