Strona:PL Henryk Ptak - Kraków żyje w legendzie.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyszła, bo Święty we śnie przyobiecał,
jak ongiś
Pan cierpiącemu Hiobowi na śmieciach,
że postradane przywróci mu włości.
W żyłach się głośne roztętniły gongi,
a każdy krzepi i nadzieję rości.

Wtem upadł promień pod Jacka posągiem,
gdy dziecię kwiliło
u matki pod bramą
więc mu podała piersi pełną stągiew...
Kim była? Chłopką, wyrobnicą, damą...

Znów obłocznie się snują kadzidelne
dymy
jak opuszczone bez Świętych pustelnie
oziembłych martwic zaklęte pierścienie
nieme jak echa padłych bezimiennie.

To miasto zimnemi popiołami krzepnie,
na przedzie Święty Jacek z aureolą,
za tłumem hufce tatarskie zaczepne
brzechwami strzały jak szerszenie kolą!
Rzekę przeżegnał Hostją nad kielichem
i ponad głębią rzesze wiedzie ciche.