Strona:PL Helena Staś - Na falach życia.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —

mej nam Anny, której w ciemności wydarł ktoś dziecię i napróżno go dotąd szuka. Więc ona tylko jedna musiała opłacić swą stratą, tę straszną noc. Z bólu serdecznego nie mogła się już dłużej na nogach utrzymać, padła na kolana, a zwróciwszy twarz, jakby skamieniałą, w stronę wschodu słońca, posłała całą swą duszę do grobu Zbawiciela. Z hasłem Jego Zmartwychwstania mówiła do siebie: “może do mej duszy wpadnie jaki promień nadziei. Pogrążona w modlitwie nie słyszała jak kapitan sprawdzał, czy wszyscy są ocaleni, a dowiedziawszy się, że klęczącej kobiecie zginęło dziecko, robił natychmiast poszukiwania, wypytując pomiędzy pasażerami i majtkami. Na to jeden stary majtek zbiegł na dół do kajuty, po chwili wyniósł owinięte w kołdrze śpiące dziecię.
Była to ostania znaleziona zguba i radość wszystkich nie miała granic. Jakby dla dopełnienia tej wzruszającej sceny, słońce przysłało swe pierwsze promienie, a gdy majtek składał dziecię na ręce zdumionej i uszczęśliwionej matki, ukazało się samo, by podnieść jeszcze więcej ogólną radość. Salwy strzałów na okręcie zagrzmiały, witając słońce w dzień Zmartwychwstania, a z piersi ludu podzielonego