Strona:PL Helena Staś - Moje koraliki.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 68 —

— A ona może wcale się nie pokaże — odcięła Basia, — nie wielka szkoda. Pewno jeno nas tak zmaniła ta stara.
— Basiu, ty zawsze wszystko źle sądzisz, — wtrąciła blada, szczupła, Leonia. — Jeżeli nie przyjdzie, to nie dlatego, aby nas okłamała, ale mogło jej się przytrafić jakie niszczęście, a — może chora.
— Mnie się jej opowiadanie podobało — dodała rezolutnie pucołowata Magdzia, — ona tak jakoś dziwnie mówi, mnie tak było jakbym jej słowa już gdzieś słyszała, tak mi się zdało jakby to pieśń jakaś była...
A widzisz — zawołał radośnie Stasiek — to polskość się w tobie odzywa. Baśniarka budzi w tobie polskiego ducha. I mnie tak samo wydało się jej opowiadanie — jakby jakąś bardzo starą pieśnią...
— Well, ja jeszcze nic nie zaświadczę — ozwał się gotowy zawsze do rady Michaś. Usłyszymy co nam dziś powie, a potem zobaczymy czy warto się nią zajmować i tu przychodzić.
— C—s—s! idzie stara! — ozwało się razem kilka głosów.
Baśniarka pochwaliła Pana Boga,, a jako, że była trochę zmęczona — przykucnęła przy ziemi. Dzieci posiadały wokoło, a ona przez chwilę wodziła po nich przenikliwym wzrokiem.