Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 31 —

Było to w rok po śmierci Lewickiego. Wanda zdjęła już żałobę, która, mówiąc nawiasem, bardzo jej ciężyła.
Ubrana w białą muślinową suknię, leżała z na wpół przymkniętemi oczyma z wyrazem znudzenia na twarzy w hamaku, przyczepionym do drzew obok domu. Szelest jakiś zmusił ją otworzyć oczy i — złudzenie czy sen? — ujrzała Wołkowa przed sobą. Zamknęła znów oczy, znów je otworzyła, lecz nie, to nie złudzenie! Wołkow stał na tem samem miejscu.
Nie mniej zdumiony od niej już to jej dziwnem zachowaniem, już to oczarowany cudnemi kształtami jej ciała, które luźna muślinowa suknia uwydatniała doskonale — wpatrywał się w nią z chciwością. Figura Wandy, od czasu, gdy ją widział, wypełniła się i obecnie była w najpiękniejszym rozwoju.
Po paru minutach wzajemnego przypatrywania się sobie, wyciągnęli ręce i uścisnęli sobie dłonie.
Za dotknięciem jego ręki Wandę przeszedł dreszcz rozkoszy... poruszył każdym nerwem jej ciała!... potrzebowała całej mocy panowania nad sobą, by nie rzucić się w jego ramiona i zawołać: Nareszcie... nareszcie przyszedłeś wypełnić mnie!...
Wołkow odgadywał uczucia Wandy i na swój sposób rozkoszował się nimi.
Podniosła się Wanda z hamaku i zmięszani, niepewni, skierowali się ku domowi.
Tłomaczył się Wołkow jakoby wówczas dostał się do więzienia za awanturę, stoczoną z ko-