Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —

zbłąkana dziewczyna, słysząc to, czemprędzej ze wstydem Kalisz opuszczała.
Nie było za czem czekać. Wołkow był w więzieniu i choć starała się bronić go przed sobą, czuła, że hańba więzienia rozdzieliła ich na zawsze. Była jeszcze w niej odrobina szlachetnej dumy.
Zaczęła też pojmować, że źle zrobiła. Żal ją zdjął za rodzicami; skrucha zapukała do duszy i tę Wanda umyśliła przyjąć, jako swoją wybawicielkę.
Matka jej miała brata księdzem niedaleko Radomia — tam postanowiła się udać, a znając dobry, szlachetny charakter wuja, spodziewała się skruchą wyjednać sobie jego przebaczenie, a przez niego pojednanie z rodzicami.
Stało się, jak przewidywała. Ksiądz, wuj, słysząc całą historyę i widząc łzy skruchy w jej oczach, — przycisnął ją do serca, kazał się modlić, obiecał sam westchnąć do nieba i mieć nadzieję, że wszystko złoży się na lepsze.
Zdziwił się bardzo, że siostra wyjechała do Ameryki; trochę mu było przykro, że go nie zawiadomiła, ani o modlitwę prosiła, lecz będąc rozumnym dobrego serca człowiekiem, wnet sobie wyperswadował, jako w podobnych okolicznościach pewno i bolało zanadto i wstydziła się pisać.
Zamyślił się też wielce.
Już od roku nosił się z zamiarem wyjazdu do Ameryki, lecz tak jakoś schodziło, teraz całe to zdarzenie zdawało mu się wskazówką drogi.