Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —

dziców i pokieruje się w świecie własnemi siłami. Prosiła, by jej przebaczyli, zapewniając, że nawet przy boku Wołkowa nie zapomni o nich.
— Nędznica! — krzyknął z boleścią po przeczytaniu tych kilku wierszy, Kęszycki — hańbę ściąga na nieskalane imię nasze. Z rozdartą duszą, wstydem i upokorzeniem jedziemy do obcej ziemi. Oby wolny duch Ameryki dał nam zapomnienie hańby naszego dziecka.
Oby wolny duch Ameryki owionął nas swem tchnieniem i dał nam zapomnienie bólu, wywiezionego z ziemi ojców.
Wando nie usłyszysz nigdy o twym ojcu!
Pani Kęszycka, obawiając się, by w przystępie rozpaczy nie rzucił przekleństwa na córkę — wyjęła krzyżyk z torebki, a trzymając go przed mężem, mówiła:
— Ten umierał opuszczony od wszystkich, a mimo to przebaczał.
Opamiętał się zbolały ojciec, padł na kolana i wśród łkań powtarzał:
— O Jezu! Jezu! Jezu! zmiłuj się nad nami!
Wtórowała mu w tem żona, a okręt płynął dalej... i dalej... uwożąc zbolałych od wszystkiego, co tak bardzo drogiem im było.
Okręt płynął, zbliżając się do wolnej ziemi Washingtona, która czeka zawsze z otwartemi ramionami, by na łono swoje przyjmować smutnych i strapionych i dać im ulgę w balsamie wolności.