Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

wszystko swoje, że tradycye ich rodowe ukocha i otoczy się niemi jak puklerzem ochronnym, szydzi z nich i rzuca im w oczy, że źle ją chowali, że nie podziela ich zapatrywań i jeżeli pragną jej szczęścia, powinni wyzbyć się wszystkiego, co dla nich jest świętem — powinni wyzbyć się uczuć nie tylko indywidualnych, ale i ogólnych, wyzbyć się uczuć religijnych i narodowych, jednem słowem wszystkiego, co stanowi podstawę ich życia.
Złamanym, ponurym głosem ozwał się po chwili milczenia Kęszycki:
— Jeżeli ona wyjdzie za Wołkowa, ja tej hańby nie przeżyję!
— Uspokój się Leoś — mówiła pani Kęszycka — może znajdziemy jaki sposób oddalić od nas to nieszczęście. Dziewczyna jest bardzo wolnomyślna, nie trzeba jej zrażać ostrymi wymówkami, może powoli sama przyjdzie do równowagi umysłu. Gdzie ona nabrała takich dziwnych przekonań? — toż Bóg wie najlepiej, że my chowaliśmy ją na Polkę wierną tradycyi naszych przodków.
Siedzieli potem zadumani, obojętni na śpiew słowika, nie czuli na zapach bzu i jaśminu — nie wiedzieli, nie odczuwali nic, ponad straszny ból, szarpiący każdy nerw serca.