Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   79   —

już na przełomie, że wchłania już w siebie nowe światło, cofał się w mrok, czyniąc sobie gorzkie wyrzuty.
Świt nieznany — jakiś obcy kolor wdzierał się na czarny horyzont życia, a znękany niewolnik, lękając się nowej siły, zaczął stroskany bić w duszy pokłon staremu Bogu, wzywając Jego ratunku.
Odmówił dnia tego nawet wieczerzy, nie wdał się jak zwykle z domownikami w pogawędkę, tylko, w przeczuciu dziwnem, to patrzał w blady świt wyłaniający się na tle nowego życia, — to smutny, bezradny, jak mary nocne, pogrążał się w cienie przeszłej wiary.
W łamaniu tem ducha zeszedł cały wieczór i dopiero ocknął się, gdy bijąca godzina dwunasta przypomniała spóźnioną porę. Ale też z pamiętną tą godziną, wszystkie widma, dręczące mu życie żywo w wyobraźni stanęły i całą siłą udręczeń szarpnęły mu ducha.
Zbudził się!...
Zbudził się, tuląc jeszcze drzemiącą myśl w mrokach przeszłości, to wystraszony upiorami bolesnych wspomnień, wpatrywał się z słabą nadzieją, w niewyraźne obrazy bladej teraźniejszości.