Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   62   —

— Dobrze panie odpowiedział — ale przedewszystkiem potrzebny jest panu spokój, przewieziemy pana w stosowniejsze dla niego miejsce. I nie czekając co powie na to więzień, wysunął się z celi.
Teraz dopiero Romiński zaczął zastanawiać się nad sobą i wszystkie wypadki zestawiać w porządku.
Uprzytomniwszy sobie co ksiądz i Regina zeznali przed policją, nie miał najmniejszej wątpliwości, iż traktują go jako warjata. Nie widział na to innego sposobu, tylko zachować się spokojnie, aby jak najprędzej wyjść z otchłani bezprawia. Więc gdy w godzinę później trzech policjantów przyszło i kazali sobie towarzyszyć, uczynił to bez żadnego oporu. Był pewny że idzie na salę sądową, tymczasem ku wielkiemu zdziwieniu kazano wsiąść znów do patrolu. Na zapytanie, objaśniono go, iż jadą do szpitala. Po dość długiej jeździe stanęli rzeczywiście przy wielkim gmachem.
W pierwszej chwili Romiński sądził istotnie, że znajduje się w szpitalu, dopiero po niejakimś czasie, gdy doszły go okropne wrzaski i różnego rodzaju śmiechy, domyślił się, że jest w domu obłąkanych.
Więc aby poznać całe bezprawie ludzkie jeszcze i to musiało go spotkać?