Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   55   —

a wkrótce daje się słyszeć odgłos kroków. Te cichną w przyległym pokoju, gdzie przez uchylone drzwi widzi mrok.
Chciał pociągnąć krzesełko, by dać znać o swojej bytności, gdy naraz, doszedł go jakby jakiś znany głos. A potem już wyraźnie słyszał:
— To i cóż, że idziesz zamąż; przecież i potem możesz tak samo przychodzić tu jak poprzednio...
— Ale może to i grzech — odpowiada melodyjny dobrze znany mu głos.
Na to w miejsce odpowiedzi, usłyszał przeciągły pocałunek, który piorunem go zelektryzował, śmiertelny cios w duszę mu zadał.
Zawrzał! Porwał się jak burza!
Rozwarł na rozcież drzwi i, skoczywszy jak lew zraniony na barki uwodziciela — powalił go na ziemię.
Piekło w nim wrzało. Silny był, jak sam bóg zemsty.
Ksiądz charczał z wysileniem wołając pomocy.
Renia, zorjentowawszy się szybko w położeniu, stała już przy telefonie przywołując policję. Po załatwieniu się z telefonem, wzięła kubeł wody i wylała na walczących; ale gdy to nie poskutkowało, chwyciła za