Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   32   —

wiara, wypijemy u Łysonia na Polski zbawienie! A no i oblewając ono zbawienie wódką i piwem, dorobił się fortuny. Słyszałem, buduje wspaniałą halę. Frymarczy każdy na świecie swoim przekonaniem, gwoli interesu, jak nabiałem na targu.
— Słusznieś powiedział, ale więcej jest takich co nie mają przekonań żadnych, jeno dla dolara poświęcą gębę i nią szafują. Fałsz i obłuda wszędzie na świecie.
— Ciekawym, gdzie prawda siedzi?
— Skryła się pewno chudzina gdzie u biedaków w ciemny kątek, żeby jej bogaty „zły pan” nie znalazł. Ale gdy przyjdzie jasne słońce i oświeci wszystkie ciemne kątki ziemi, pewno ją wtedy ujrzymy.
Na Romińskim rozmowa ta zrobiła głębokie wrażenie. Wiała od niej ogromna, aż rażąca prostota, a jednak przebijał w niej promień prawdy. I to takiej nagiej, nędznej prawdy, że koniecznie chciało się ją gdzie wepchnąć i ukryć. Ale nie miał czasu zastanawiać się, czy naga prawda miałaby rację bytu w ludzkim świecie, czy nie, gdyż obchód się rozpoczął.
Przewodniczący, o którym tylko co słyszał, kręcił się wprawdzie jak piąte koło u wozu, ale reszta dawała sobie radę nadspodziewanie.