Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

Rozpromieniony i lekki na duszy powrócił Romiński do pracy. W całem zdarzeniu widział wyraźną łaskę nieba. Nie wątpił, że Anna dlatego ukazywała mu się poprzednio, ponieważ żądała jego pomocy, a może i jego samego chciała naprowadzić na drogę spokoju.
I rzeczywiście coraz większy spokój wypełniał mu duszę — przeświadczenie spełnienia obowiązku wypogadzało ją.
Co kilka tygodni zachodził do kościoła św. Anny i plebanji, a zawsze zostawiał ofiary. Opłacał się niebu za spokój i dobrze mu tak było.
W ten sposób przeszło kilka miesięcy.
Bogu służył wiernie, pod tym względem sumienie mu nic nie wyrzucało, ale dla ojczyzny, oprócz tego, że czytał polskie gazety — zresztą nic nie uczynił.
Wzdychał sobie przeto czasami za czemś, coby wypełniło tę drugą połowę duszy, coby zrównoważyło daną przysięgę na krzyż Chrystusa.
I oto te same dobre czyny względem Boga, naprowadziły go na drogę patrjotyzmu polskiego w Ameryce.
Któregoś dnia, takiego sobie szarego, zwykłego, gdy słońce rozkapryszone schowało się za chmury, nie zostawiając nic na