Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

— Pan mi wybaczy, że wtajemniczę się szczegółowo w jego położenie, lecz prosiłeś mię przecież o to, twierdząc, że to ci sprawi przyjemność; otóż chciałem się Pana zapytać, ile też kompanja kolejowa wypłaciła Panu odszkodowania?
— Nic nie chciałem, nic nie żądałem — odparł głucho Romiński.
— To panie źle. Pomyśl, po co krzywdę swoją kompanji darować?
— Księże proboszczu, jabym tych pieniędzy nie mógł dotknąć.
— Mój panie, czyż koniecznie potrzebowałbyś obrócić je na swój użytek? Mógłbyś przecież oddać na dobroczynne cele...
Romiński otworzył szeroko zdumione źrenice, bo myśl ta poprzednio ani mu powstała w umyśle, — proboszcz zaś ciągnął dalej:
— Nieboszczka Anna tak raptownie zeszła ze świata, że wątpliwość zachodzi, czy była w stanie łaski Boskiej uświęcającej; wypadałoby zatem okupić spokój jej duszy.
Romińskiemu przemknęło przez głowę, że Anna bez spowiedzi pewno z domu nie wyjechała, ale nie zrobił głośno tej uwagi, tylko słuchał i patrzał w księdza, jak w nieba objawienie. Podniecony, a raczej uduchowiony co dopiero odbytą spowiedzią,