Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   221   —

zy, które nazywały się wspomnieniem niby to szczęścia. A smutne to szczęście. Samotne dzieciństwo... Ale były łany zboża na które z taką lubością patrzała i w zieleń ich małą rączką, gdyby w wód przezrocze, nurzała... Były brzozy aż na ziemię zwieszające luźne swe warkocze... szczególniej ta jedna... Gdy młode serduszko bolało, siadywała pod nią, obwijała się cała w zwieszającą jej zieleń, i pokazawszy światu tylko ciekawe oczy, wpatrywała się w niego, słuchając świergotu ptasząt i szumu liści drzew.
Spowita żywem pięknem natury zapominała dziecinnych swych trosk.
I teraz, zapatrzona w smutne a jednak szczęśliwsze obrazy przeszłości, o tyle szczęśliwsze, bo przynajmniej na ojczystej ziemi, zasłuchana w daleki głos, objęta zielenią ojczystych pól i lasów, zapomniała swych trosk i zasnęła na chwilę — „biznesistka”.