Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   220   —

im opiekunem, nie odstępuj odemnie. Wiara w Ciebie, to jedyne światło jakie mi jeszcze świeci.
I pewno to światło zamigotało silniej w duszy, bo spokojniejsza usiadła potem na chwilę i goniła myśli, jakie spotkały tu Romińskiego i dały mu artyzmu moc.
Rozrzewnienie ją obejmowało na myśl, że ten kościołek jej marzeń powitał króla tonów, bo takim podniecona wyobraźnia mianowała już Romińskiego. Choć na tyle przydała się jej praca i cichy kącik rojeń, że otwarły komuś bramę szczęścia...
Zaczęła snuć świetną przyszłość dla Romińskiego, przyczem opadały na dół znużone powieki — co znowu przypomniało potrzebny spoczynek i potrzebniejsze wstanie rychło rano, aby dla załatania nieoględności rachunkowej Romińskiego, czyli wynagrodzenie pieniężnej straty, wyprać przywiezioną z drogi bieliznę. A z pracą tą jak z zbrodnią trzeba się było kryć, bo nużby tak o tem która z wielko-małych literatek się dowiedziała? Dopiero by to szydzono z polsko-amerykańskiej literatki.
Aby więc nazajutrz nie zasnąć, rzuciła się w szlafroczku na łóżko, westchnęła raz jeszcze do Chrystusa, dotknęła myślą ciężkiej samotności swej, wpatrzyła w dalekie obra-