Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   192   —

zatoczyło przedemną i wiodło mnie na łzy i upokorzenie. Wierna mu o głodzie i chłodzie szłam za nim, aby w nagrodę — odbierać szyderstwo. A ile razy stanęłam w zwątpieniu, tyle zawsze razy przewodnie me światło, jaśniej ku mnie błysnęło. Ale cóż z tego, skoro ujęte w formę, nie znalazło wśród naszych znawców odbłysku.
Gdyby nie słowa uznania płynące ku mnie z prostaczych serc, byłabym już dawno zbrodnią własnego ja — przypieczętowała obojętność i podłość chicagoskich świeczników.
Zakryła dłońmi twarz, a po chwili prosiła Romińskiego, aby zostawił ją samą. — Snać potrzebowała samotności by uspokoić wzburzone wspomnieniami fale.
Poruszył się osad na dnie duszy i zmącił na chwilę jej powierzchnię.