Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   187   —

katolicki zarządca, który podjął się wykonania drukarskich robót mego pisma na pierwszego marca. W ostatniej chwili, gdy oczekiwałam gotowej — zerwał umowę. — Cofnął przez to moją pracę o cały miesiąc wstecz, naraził mnie na utratę tymczasowego dochodu; zaś najgłówniejsze, pogrążył mię w czarną rozpacz, bo na dopełnienie czary goryczy, miałam w tym samym czasie, chorego w domu syna.
Pod obuchem tego ciężaru pochyliłam się tak nisko, żem po raz pierwszy w życiu wzywała pomsty Boga...
Ciężki to był kamień... włoczył mnie on w bagniste niziny. Nie dziś jeszcze opowiem, w jaki sposób przeżyliśmy z moim chorym, następne dni.
— Wiem, że krzywda moja takimże ciężarem spadnie kiedyś na serce tych, którzy mnie w nieszczęścia chwili krzywdzili.
— Przybyłam tu, pewna ufności w wydawnictwa, że podejmą mą pracę, pomogą i pchną łaknącą światła na szersze drogi; bo wierzyłam, że płomienne słowa miłości bliźniego i wskazówki szlachetnych dążeń głoszące w ich pismach — są odbłyskiem własnych uczuć. Niebawem przekonałam się, że polsko-amerykańskie wydawnictwa, to maszyna bez czucia pędzona parą innej maszyny.