Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   185   —

złego, wszystko w nich widziano oprócz chęci pracy i tego smutku co mi duszę całunem grobu okrył.
Starałam się zbliżyć do redaktorów, posądzano mnie o kokieterję...
Aby się uwolnić od podobnych podejrzeń, dodałam sobie kilka lat i zręcznie rozgłaszałam stateczny wiek, co mi znów wyszło na złe... Sławetny zarządca Zw. pism, którego zresztą słyszałeś pan, jak mnie traktował — odezwał się do mnie pewnego razu: — „Gdybyś pani była młodszą z piętnaście lat, może znalazłoby się u nas jakie zajęcie.” — Mówię panu szczerze, że tomy całe możnaby zapisać, streszczając moje przejścia w Chicago. — Pojmujesz pan teraz, że pojęcia moje, przeszedłszy taką szkołę — musiały wyrobić się odrębne.
Chciałabym jeszcze poszczególnie opowiedzieć panu o niektórych chicagoskich indywiduach, których możnaby porównać do tłoczących kamieni. Może znajdziemy kiedy chwilę czasu, to panu opowiem, dziś mamy jeszcze zajęcie, a rąk opuszczać nam nie wolno, trzeba z pracy korzystać, — zanadto wryło się w pamięć — „bez słońca i chleba wczoraj”.