Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   13   —

Romiński rojąc w ten sposób, tak wcielał się w to swoje szczęście, że ani na chwilę choćby najmniejszy cień wątpliwości nie powstał w jego rozmarzonej wyobraźni. A wreszcie choćby też i był jakiś cień na jasnem ich niebie, młodzi przecież są, więc marzył, że wszystko opanują, nawet chmury.
Żeby tylko już przyjechała. Dwa lata odkąd ją znał, nie wydały się tak długie, jak teraz te kilka tygodni.
Nareszcie, otrzymał z New-Yorku telegram donoszący, że Anna 12 listopada będzie w Chicago.
Odetchnął. Więc jest już w Ameryce. Pojechał natychmiast do Chicago, by ją spotkać na dworcu.
O — ten czas oczekiwania!...
Zbliżyła się naznaczona godzina. Rozpalona wyobraźnia Romińskiego widzi już zdala zbliżający się pociąg, słyszy oznajmujący go dzwon.
Skronie mu biją... rękami zaciska silnie drgające serce...
Przecisnął się przez tłum, do żelaznej bramki, kędy przepuszczają podróżnych. Wpatruje się w przestrzeń... Nie! nie widać jeszcze... Ogląda się na zegar...