Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   154   —

fesjonałów i korny uklęknął, czekając swojej kolei.
Gdy nadeszła, uchylił firankę, przyklęknął przy gęstej kratce, oddzielającej go od spowiednika i z spuszczonym wzrokiem, wzruszony, zaczął cicho wynurzać swe grzechy. Po chwili, na jakąś uwagę spowiednika, drgnął, podniósł oczy i... czy znów się w piekle znajdował?... bo ujrzał przed sobą szatana!...
Ujrzał uwodziciela, gorszyciela, oszczercę! — Ujrzał tego, który zgotował mu piekło na ziemi!
I stała się nagle gwałtowna przemiana, bo gdy dawniej w stanowczych chwilach duch drżał trwogą i kruszył się w sobie, teraz silny, pewny siebie, jakby ostatnia prawda z otwartych bólem niebios weń spływała — powiedział spokojnym głosem:
— Wstrzymaj uwagę! gdyż nie ja ciebie, ale ty mnie winieneś prosić o przebaczenie! W imię tego światła co mi w duszy płonie — rozgrzeszam cię! — A to ci mówię, że czas jest bliski, gdy w tych świątyniach nie wy lud, ale lud was sądzić i rozgrzeszać będzie!
Opuścił szybko kościół, bo ksiądz wołał już o pomoc, a nie wątpił Romiński, że „kościelny szatan“ nie cofnął by się oddać go