Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

najpotrzebniejszych angielskich wyrazów, więc o sobie nie miał czasu myśleć.
Po kilku jednakże tygodniach rozpatrzywszy się w swojem położeniu, pomimo, że farmerzy będąc z niego zadowoleni dogadzali mu, a nawet i siedemnastoletnia ich córka uśmiechała się do niego i powtarzała: „Joe you allright“ — zatęsknił do swoich.
Nie taki też przecież zakreślił był pierwotny plan swej pracy. Szerszego horyzontu dusza jego pragnęła. Tu nie mógł spotkać się z jednostką zwącą się Polakiem, a cóż dopiero z życiem narodowo-społecznem. To też, nie namyślając się wiele, po trzech miesiącach pobytu na farmie z pięćdziesięcioma dolarami gotówki, pojechał do pobliskiego miasteczka. Tam, z większą już pewnością siebie oglądał się za zajęciem.
W biurze stręczeń pracy, gdzie równocześnie zajmowano się wysyłką pieniędzy do Europy, sprzedawano karty okrętowe, wogóle udzielano wszelkich informacji; ponieważ mówił biegle po niemiecku, a po angielsku o tyle, że mógł z każdym się porozumieć, ofiarowano mu wakującą posadę klerka z płacą siedmiu dolarów tygodniowo.
Początek zatem był niezły. Praca dosyć odpowiednia, rodaków widział codziennie, chociaż po większej części z klasy roboczej,