Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   10   —

św. Józefa, powierzył mu się z całą ufnością.
Przytułek emigrantów zrobił na nim niekorzystne wrażenie, tem więcej, że kazano sobie za wszystko dobrze płacić, a o ile wiedział poprzednio z polsko-amerykańskich gazet, ofiary na przytułek ten szły chojne. No, ależ dźwięk mowy ojczystej na samym wstępie do obcego kraju wart przecież coś; a opieka sióstr zakonnych, które nad przytułkiem tym miały nadzór, chyba także warta złota. — Romiński miał trochę pieniędzy, więc nie żałował. Zapłacił za stancję i stół i jeszcze na pokorną prośbę „siostry” dał osobną ofiarę. Agentowi też coś wcisnął w rękę by mu wyszukał dobre zajęcie.
Ale nie trafiało się nic stosownego, a że i pieniądze po trochu się wyczerpywały, przeto wypychano go gwałtem na farmy do stanu Illinois, gdzie w czasie tym robotnik był pożądany i za pracę płacony lepiej, aniżeli w innych Stanach.
Nie było wyboru — musiał pojechać. Robota na farmie nie ciążyła mu. Przyzwyczajony był do niej w dzieciństwie; oprócz tego młody, pełen nadziei rwał się do wszystkiego. Nowe otoczenie zajmowało go wielce. Trzeba też było uczyć się koniecznie