Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   141   —

Pomysłowy „Sokrates”, pod wpływem piknikowego nektaru, z gibką jak „chew gum” wyobraźnią, wpadł w tabaczne dymno-obłoczne natchnienie i przechrypło rozczulonym głosem — zaczął:


Jako witraże michigańskiej toni,
gdy drżą blaskami smutnego księżyca,
kiedy się na dnie jego twarz wyłoni —
taką jest piękną ta oto dziewica,
którą żyd profan przed sklepem postawił!...


(Zwracając się do jednego z towarzyszy.)


Patrz! Jak klasyczną ma twarz — — —
Wszak ty na pięknie się znasz —
nieprawda, drogi mój?...
Patrz! jak na życia bój
miecz trzyma w dłoni,
a na skroni...
Nie! nic niema na skroni!
tylko... paczkę papierosów trzyma w swojej dłoni!...

A głowę wznosi ku górze,
jakby pod niebem na chmurzę
widziała duchów gromady
idące na szczęście ofiarnicę,
by w chaotycznym ogromie