Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   140   —

słońca uczucie, gotowało w mrokach niespodziankę?...
Dla rozpędzenia czarnej nawały uczuć wszedł do kawiarni, gdzie uchwyciwszy gazety — przesiedział cały wieczór.
Po pierwszym grzmocie, spadło kilka grubych kropel deszczu, poczem pozornie wyjaśniło się zupełnie. Ale duszna atmosfera kazała się obawiać lada chwila groźnej burzy.
Niespokojny Romiński wyszedł na ulicę, gdy było już po jedenastej. Błąkał się jeszcze niejakiś czas, namyślając się, w którą stronę się udać na spoczynek, aby tylko dalej od „swoich”.
Pogrążonemu w czarnych myślach wyzwoleńcowi, bezwiednie zamigotało znów marzone słońce zmartwychwstania ludzkich dusz, gdy wtem doleciał go znajomy głos:
Po drugiej stronie ulicy, spostrzegł dążącą gromadkę młodych ludzi, a wśród nich kilku niedoszłych „wspólników” — niedoszłej „Kwestji”.
Młodzież ta złota, wracała w dobrym humorze z pikniku, a znalazłszy się właśnie obok tabacznego sklepu, gdzie trzy łokciowa figura cynowej kobiety imponuje tabace, młodzież w poszanowaniu przed muzą tą stanęła.