Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   137   —

kie „za i przeciw” mawiał: — a niech już będzie co chce, niedolę się jakoś przetrzyma, bezrobocie musi się skończyć — a potem zobaczymy...
W takich chwilach, zamykał księgę własnych poglądów, a pogłębiał się zwykle w książki przeważnie społeczno religijnej treści.
I teraz mimo mroku wyciąga właśnie z kieszeni poemat „Chrystus” [Kasprowicza] i usiłuje wchłonąć w siebie od razu całą treść.
Powietrze było duszne. Po kilku chłodniejszych dniach, niebo naraz ubrało się w jasnego błękitu letnią szatę i całą pełnią słonecznych wdzięków przez cały dzień draźniło ziemię. — Ale ta, obojętną pozostała. Nie rozpalała się dotykaniem czułych promieni, a nawet jakby w obronie przed niemi — otulała się w biały muślin pajęczyny.
Chmurzyło się chwilami na tę obojętność słońce, to znów, zdwojoną siłą uczucia — obejmowało ją.
Żarty te na przemian trwały do wieczora: lecz zanim schowało się skrzywdzone słońce, musiało się chyba z ziemią pogodzić, bo wesoło żegnało ją, zostawiając po sobie silny żar uczucia...
A może z ukrycia przygotowywało zem-