Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   105   —

— Gałgany jakieś! a mnie pominęli zawołał „Czołgosz”. A wszak nie kto inny, tylko ja dałem pierwszą podwalinę pismu. Niech Meches powie, czy nie zapłaciłem dolara za druk kontraktów ogłoszeniowych.
— Czy być może? zapytał drwiąco Sokrates, skąd pan na Adama dorwałeś się dolara?
— A dał! potwierdził Meches.
— Patrzcie? Szubienicznik kasjerem! zawołali razem Modlich z Dobrodziejem.
— Brawo niech będzie kasjerem! krzyknęła reszta poważnych młodzieńców.
— Przyjmuję! — oświadczył skromnie Czołgosz, a zacznę od tego, że wyślę kolektora do p. Romińskiego.
Romiński wzięty nagle w opały, wyjął pugilares, następnie dwieście dolarów i podał je szubienicznikowi, żądając na to kwitu. Czołgosz natychmiast uczynił zadość żądaniu i — interes został załatwiony.
Podając kwit, Czołgosz zrobił propozycję, aby Romińskiego wcielonego obecnie w ich stowarzyszenie, obdarzyć też jakim przydomkiem. Zaproponował „Kotwicą”.
— Kotwica! — powtórzył Zdzich.
— Kotwica! — zawtórowali wszyscy.
I Romiński został „Kotwicą”.
Sokrates tylko był prreciwny, dowodząc,