Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   102   —

w skróceniu własnego nazwiska — Modlichem.
— Dziś trzeba koniecznie tę historję zakończyć przerwał wysoki blondyn o zaciętych ustach, a wiele obiecującem czole — przezwany „Sokratesem”. Materjał do druku gotowy, potrzeba tylko tych marnych kilka dolarów... Interes rozpoczyna się świetnie ozwał się inny niskiego wzrostu blondynek, zwany wśród kolegów „Mechesem”. Ogłoszeń mamy już za pięćset dolarów, — słyszycie za pięćset!
— Daj pyska, Meches! Walny chłop jesteś! Twoje ogłoszenia będą epoką, na której oprzemy pracę naszą, a bramy piekielne nie zwyciężą jej.
Powyższe słowa wypowiedział suchy, szczupły brunet, którego jako wyrzuconego kleryka z ostatniego kursu duchownego seminarjum — „Dobrodziejem” nazywano.
— Bramy piekielne nie zwyciężą nas! — krzyknęli wszyscy oprócz jednego, zwanego „Czołgoszem”. Zbrodnicze miano, dano mu z następujących racji: Raz, że prawdziwe jego nazwisko kończyło się także na „osz”, powtóre, że miał wygląd urwanego ze szubienicy, która to opinja wziąwszy swój początek z usteczek wielkiej związkowej patrjotki — utrwaliła się w całym chicagoskim „highlifie”.