— To tylko na chwilę, najdroższa. Skoro się rozpatrzę i dostanę jakiekolwiek zajęcie, zaraz po ciebie napiszę.
Ucałował raz jeszcze jej ręce i postąpił ku drodze. Anna zbolała, nie mogła wyrzec ani słowa. Nagle, zdjęła z siebie krzyżyk, który, zadzierzgnięty na białej wstążeczce, nosiła na piersiach, rzuciła się za narzeczonym i zawiesiła tenże na jego szyi.
Nie miała siły towarzyszyć mu choćby jeszcze kilka kroków, tylko, gdy skręcał koło parkanu ogródka, złamanym głosem zawołała:
— Stachu! noś krzyżyk zawsze przy sobie, niech on cię broni od złego!
Nie słyszała odpowiedzi, bo wpadła do domu i tam przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej — tonąc w łzach — błagała niebo o opiekę nad narzeczonym.
Słyszała ona o niebezpieczeństwach, pokusach i zasadzkach na ludzką duszę na szerokim świecie, więc drżała obawą o ukochanego. W jej małym światku, w którym żyła, widziała dosyć pokus, o ile zatem więcej musiało być na wielkim...
Anna była dzieckiem małej wioski. Myśl jej choć bardzo rozwinięta, pragnieniem nie wybiegała dalej, jak do sąsiedniego miasteczka, dokąd jeździła za sprawunkami. Cała
Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/10
Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —