Strona:PL H Mann Diana.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jemniczeni domyślali się może rozmaitych niejasnych zamiarów, jak z głosów zwierząt. Pavic rzekł:
— Jak widzę, księżno, lud ten jest pani jeszcze nieznany.
— Wśród służby swojej nigdy ich jeszcze nic miałam. Przypominam sobie, że ojciec mój nazywał ich...
Zastanowiła się i zamilkła. Pavic przełknął ślinę. Nagłe wyprostował się silnie, położył jedną rękę w pobliżu serca i zaczął mówić z całem napięciem jedynej może chwili.
— My Morlacy przyglądamy się, jak dwaj obcy rabusie paktują o nasz kraj. Jesteśmy psem na łańcuchu, którego napadły dwa wilki; a wieśniak śpi.
— Dwa wilki?
— To Włosi, nasi dawni ciemiężyciele, i król Mikołaj ze swymi obcymi zbirami. O, niech ranie wasza wysokość źle nie rozumie. Nigdy wierniejsze serce nie biło dla dynastji Koburg, jak tu, w tej piersi słowiańskiej. Gdy mocarstwa posadziły księcia Mikołaja Koburga na tronie dalmackim, świat słowiański odetchnął lżej. Wielowiekowa hańba będzie teraz zgładzona, mówiono od Archangclu do Cattaro: gdyż od Cattaro do Archangelu i od morza Lodowatego aż do oleistych wód Południa biją serca słowiańskie tym samym taktem. Rabusie łacińscy, którzy hańbią święty lud słowiański... nareszcie przywiąże się im kamień do szyi i rzuci ich w morze. Tak się radowaliśmy! Tak się radowaliśmy przedwcześnie. Gdyż, księżno, jak było, tak i pozostało: obcy panują.
— Jacy obcy?
— Włosi.
— Nazywa ich pan obcymi? Tu przecież wszystko jest włoskie. Na pustkowiu, nad opustoszałem morzem wybudowali Włosi piękne miasta...