Strona:PL H Mann Diana.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naturalnem jej przekonaniem było, że jest ona jedyna, niedostępna dla reszty ludzkości i niezdolna zbliżyć się do niej. Gdzieś mieli żyć Turcy. Nie było też więcej innych Assy. Nie warto było wyglądać między prętami krat zamkniętego ogrodu, w którym bawiła. W dziecięcym jej mózgu panowała rozumna rezygnacja. Dla wszystkiego, co tajemnicze, dla wszystkiego, co się ukrywało, miała obojętną ironję; dla mam o nieznanem pochodzeniu i nieznanej racji istnienia, a także dla tego, kogo guwernantka jej nazywała Panem Bogiem. Guwernantka była trzpiotowatą Niemką, która wołała wymykać się z domu z ładnym lokajem, niż opowiadać leniwie historje biblijne. Violanta odszukała starego Francuza, który siedział w komnacie wieżowej śród książek. Nosił czepek starego „filozofa z Ferney“, kolorowy szlafrok pełen tabaki, i uczynił „Essui sur les Moeurs“ podstawą światopoglądu Violanty.
„Religja chrześcijańska jest bezwątpienia boska, gdyż mimo wszelkich nonsensów, jakie zawiera, tak wielu ludzi w nią wierzyło”, brzmiała apologja chrześcijaństwa przez monsieur Henry. Co do ważnych zagadnień, jak zmartwychwstanie, wypowiadał się tylko pośrednio, ze złośliwą podstępnością.
— Duch święty, — mówił, — aby uniknąć zbytecznych słów, zniża się czasem do pochwalania przesądów ludu. Zbawiciel sam zaznacza, że ziarno musi pierw zgnić w ziemi, aby mogło dojrzeć, zaś święty Paweł pisze do Koryntów: „O głupi! To, co ty siejesz, nie będzie ożywione, jeśliby nie zmarło“. Dzisiaj wie się wprawdzie, że ziarno ani nie gnije w ziemi, ani nie umiera, aby potem zmartwychwstać; gdyby zgniło, napewnoby nie zmartwychwstało...
Po tych słowach zrobił monsieur Henry pauzę, zacisnął wargi i spojrzał bystro na swoją uczennicę.